Skutki działalności ministra

 

Tekst opublikowany z niewielkim skrótem w Dzienniku Polskim z 13 marca 2002 r

 

Poseł Kazimierz Chrzanowski przypisuje negatywne – dla Małopolski – skutki mojej działalności. Ponieważ nie przybliżył czytelnikom skali mojego szkodnictwa, jestem zmuszony wypełnić tą lukę. Nie ukrywam, że najbardziej zawziąłem się na dwie sprawy – autostradę A-4 oraz Lotnisko w Balicach.

 U progu lat dziewięćdziesiątych lotnisku groziło zamknięcie, a sztab Generalny i Dowództwo Wojsko Lotniczych zawzięcie broniło go przed remontem, gdyż było jego własnością, a pieniędzy nie miało. W celu wciśnięcia MONowi pieniędzy na projekt przebudowy zawiązała się jednak koalicja, w której uczestniczyłem i razem z posłami innych partii, a także regionów, doprowadziliśmy w 1994 roku do kapitulacji Sztabu. Zbudowano nowy pas, wzrósł ruch. Jako minister miałem okazję doprowadzić do rozbudowy portu pasażerskiego i towarowego (Cargo).

Budowa autostrad była dla Generalnej Dyrekcji Dróg zawsze problemem i swego czasu powstał  pomysł aby płatna była także ... południowa obwodnica Krakowa. W ostatnich dniach Rządu Suchockiej – w 1993  r - udało mi się „przekonać” GDDP do rezygnacji z tego pomysłu i budowa trwała nadal jako inwestycja budżetowa, niestety w 1996 roku utknęła  w Opatkowicach i nie była kontynuowana do ul. Wielickiej, tak aby przejąć największy tranzyt przechodzący przez Kraków na co dzień: z zachodu na wschód. Przygotowania były mniej zaawansowane, niż można się było tego spodziewać. Przekonałem swego poprzednika do kontynuacji, będą ministrem doprowadziłem do współpracy miasta, agencji budowy autostrad, GDDP i województwa, aby szybko rozwiązać problemy, które pozostały. Budowa ruszyła, liczę, że obecny Rząd będzie jej sprzyjał. Gdyby nie wspomniana  przerwa, która  - jak w wielu innych przypadkach - skutkuje robieniem wielu spraw od nowa, od dwu lat obwodnica byłaby czynna.

Na drugim końcu obwodnicy, tam gdzie przedłużenie ulicy Radzikowskiego  rozgałęzia się w kierunku A-4 i starej drogi do Katowic przez Trzebinię, kilka lat trwał jałowy spór pomiędzy Generalną Dyrekcją a wojewodą o kształt węzła drogowego w tym miejscu, a ściślej o to, czy przewidywać przedłużenie obwodnicy przez Pasternik do drogi Olkuskiej, czy tworzyć prowizorkę, skazaną na przebudowę, gdy za kilkanaście lat stanie sprawa obwodnicy północnej. Spór ten przeciąłem, budowa węzła ruszyła, choć obawiam się, że po moim odejściu Dyrekcja nie mogła Krakowowi darować tego, że skapitulowała przed wojewodą. Jak słyszę, większych pieniędzy nie widać, co grozi utrwaleniem prowizorki gorszej od tej, która była. Warto chyba bić się o te – w końcu nie największe – pieniądze, aby zlikwidować swoistą „bramę powitalną” pomiędzy autostradą i obwodnicą, a miastem.

Autostrada to nie tylko obwodnica, ale i okno Krakowa na regiony do których ruch jest największy – czyli na Śląsk i dalej na zachód do Niemiec. Tak się składa, że na ostatnie 4 lata przypada wybudowanie A-4 od granicy województwa śląskiego do Wrocławia (ok. 125 km). Z czasu mojego urzędowania pochodzi wprowadzenie do strategii i projektów ISPA (środki Unii Europejskiej na infrastrukturę) budowy brakujących ok. 50 km kilometrów od Katowic do granicy z Opolskim, do już istniejącej autostrady. Był to pierwszy spośród wielu projektów rządu zatwierdzony przez UE. Cieszę się, że na ten projekt środki w budżecie są, bo dzięki temu w 2003 lub 2004 mamy szanse jechać sprzed Krakowa (węzeł Wielicka) do Wrocławia autostradą, która ok. 2006 r dojdzie do granicy Niemiec. Te daty są w rękach moich następców, którym dobrze życzę (aby tego dopilnowali), choć w efekcie Małopolska i Śląsk zyskają  autostradowe połączenie międzynarodowe wcześniej niż Warszawa, ale to już nie nasza wina, tylko sporów warszawskich.

Życzę też im, sobie i każdemu aby wykorzystali fakt, że udało się zakończyć trudne – jak pokazuje przypadek Szaflar – spory o kształt Zakopianki na odcinku od Myślenic do Lubnia i doprowadzić sprawę do pozwolenia na budowę. Jeżeli w wyniku braku pieniędzy i nie rozpoczęcia budowy, zezwolenie wygaśnie, to wiele spraw – także spory i protesty - zaczyna się od nowa i opóźnienie rośnie. Ze względu na ograniczone miejsce trudno mówić o wszystkich szkodach – obwodnicy Brzeska, Kęt i Gorlic na drogach krajowych (w Kraju buduje się około 10 obwodnic rocznie), wsparcia (nie tylko moralnego) gmin i województwa w celu przebudowy drogi Kraków – Wolbrom, a przy okazji rynku w Skale, paru dróg powiatowych i dołożenia środków – w porównaniu z wkładem miasta niewielkich, ale zawsze – na przebudowę ul. Lublańskiej.

Nie przypisuję sobie, ani swoim kolegom partyjnym lub koalicyjnym całości, ani nawet połowy zasług, chociaż sytuacja Krakowa w budżetach SLD/PSL w latach 1995 – 1997 miała tendencję malejącą, co łatwo policzyć, a co dziś budzi niepokój. Pieniądze dla Krakowa i Małopolski są potrzebne i co najważniejsze – ze względu na duże zaludnienie, ruch i życie gospodarcze, jeżeli przyjąć obiektywne kryteria – sprawiedliwie mu się należą. Ale najbardziej słuszne i obiektywne racje nie mówią same za siebie – to muszą  robić ludzie. Brak współpracy powoduje, że - jak ostatnio – Sejm przyznał środki na pewną odległą drogę, na której ruch jeszcze i za lat 10 będzie mniejszy, niż już dziś jest na Zakopiance za Myślenicami. Różnice polityczne szczęśliwie nam w przeszłości nie przeszkadzały,  na prawie wszystkich posłów promotor słusznej sprawy krakowskiej czy małopolskiej mógł liczyć, skądkolwiek sam był i ktokolwiek rządził. I nic w tym dziwnego, widziałem nieraz zgraną współpracę posłów niektórych innych okręgów, obrzucających się na co dzień błotem. Oby Komisja Finansów i Sejm odczuły też zdolność posłów małopolskich obecnej kadencji do tworzenia skutecznych sojuszy.