Polityka i gospodarka po 1989 r

 

Wykład w Ośrodku Myśli Politycznej – Kraków 21 marca 2002 r

 

1 Wstęp

 

U progu ostatniego dziesięciolecia XX wieku sytuacja Polski uległa zasadniczej zmianie. Polskie przemiany były częścią szerszego procesu upadku systemu komunistycznego. Powiązania przyczynowo - skutkowe wydarzeń przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia są złożone.

Przez pryzmat polskiej historii i polityki najlepiej widać rolę jaką odegrał wybór oraz pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II, działania  opozycji i ruch Solidarności w latach 1980 i 1981, stan wojenny, ruch oporu, strajki i Okrągły Stół w Polsce i wreszcie szybki bieg wydarzeń w krajach ościennych. Trzeba te wszystkie czynniki docenić, gdyż nawet najlepsze okoliczności zewnętrzne nie zmieniają sytuacji państw i narodów, gdy tym ostatnim brak woli politycznej, albo jest ona błędnie ukierunkowana. Te właśnie fakty zdecydowały o stopniu zorganizowania i gotowości do wykorzystania sytuacji. Miały one też wpływ na przesilenie w procesie ekonomicznego i - co za tym szło - politycznego bankructwa Związku Sowieckiego i satelitów.

Natomiast trudno uciec od refleksji, że infantylizm ekonomiczny nie tylko społeczeństwa, ale i większości elit intelektualnych oraz politycznych, niechęć do „mieszczańskiego” napomnienia „patrz z czego żyjesz” i pewna pogarda do liczb, a więc i zdolności zwymiarowania oraz obiektywizacji zjawisk społecznych lub ekonomicznych przesłania ekonomiczne przyczyny oraz okoliczności zmian. Tymczasem odegrały one ważną rolę, przesądzały też o tym jaki był punkt wyjścia polskiej polityki – zwłaszcza gospodarczej – w 1989 roku. Niektóre z nich – jak na przykład zadłużenie finansów publicznych – będą miały wymierne znaczenie w całym pierwszym ćwierćwieczu XXI wieku. Niska wydajność i szerzej - kultura pracy – oraz duży dystans do krajów rozwiniętych, był faktem także w okresie przedwojennym, ale powiększał się w wyniku zahamowania naturalnych procesów zmian strukturalnych w gospodarce po II Wojnie Światowej. Względnie duże zatrudnienie w rolnictwie i upaństwowienie większości gospodarki są specyficznymi problemami czasu powrotu do rynku i demokracji w Polsce.

Przemiany polityczne w Polsce przypadły w czasie wyraźnego „poniesienia głowy” przez – przynajmniej część – przywódców Zachodu. Poniechanie strategii ustępstw, cofnięcie przyzwolenia na nieograniczone powiększanie wpływów Związku Sowieckiego, przejściowe, ale istotne odzyskanie przez Zachód wiary w siebie spotkało się z niewydolnością ekonomiczną państw socjalistycznych i ZSRR.

Wszystkie te wydarzenia razem wzięte uświadomiły - tym razem już znaczącej - części elit komunistycznych nadchodzący kres całego systemu. Przyspieszyły i ujawniły bankructwo, które otwarło drogę do wolności. Nie zmienia to faktu, że Polska i jej sąsiedzi byli częścią tej bankrutującej firmy i koszty tego bankructwa obciążyły te kraje.

W Polskich warunkach oznaczało to zapoczątkowanie zmian rynkowych jeszcze w końcowym okresie PRL, czego przejawem było zwiększenie zakresu wolności gospodarczej i niewielkie otwarcie na kapitał zagraniczny (ustawy rządu Rakowskiego z końca 1988 roku), a także znaczące ograniczenie dotacji do cen żywności.  Jednak zarówno w okresie pełni władzy stanu wojennego, jak i pod koniec lat osiemdziesiątych brakło woli (chęci, odwagi) wprowadzenia zmian całościowych i konsekwentnych. W 1989 roku świadomi stanu rzeczy członkowie establishmentu PZPR - w zasadzie publicznie - rysowali następującą alternatywę. Jeżeli rząd nie podejmie stanowczych, trudnych i bardzo niepopularnych działań to wkrótce zapanuje zupełny chaos, a jeżeli je podejmie, to skala napięć znacznie przekroczy  wytrzymałość władzy i też zapanuje chaos. Doradcy Rakowskiego pisali, że ktokolwiek będzie rządził, zdolny będzie sprawować władzę najwyżej dwa lata.

Jest jednak uproszczeniem widzenie sytuacji ekonomicznej i przesłanek polityki gospodarczej przełomu XX i XXI wieku wyłącznie przez pryzmat specyfiki ustroju socjalistycznego w Polsce oraz systemu komunistycznego. Wiele zjawisk jeszcze w czasach PRLu, a tym bardziej w czasie najbardziej intensywnych przemian i dzisiaj - na początku kolejnej dekady i stulecia - ma charakter jak najbardziej powszechny. Trudności konkurencyjne gospodarek o europejskim ustroju pracy (związki zawodowe, sztywność rynku pracy, elementy państwa opiekuńczego), pułapka demograficzna klasycznych systemów emerytalnych, kłopoty z wielkimi firmami państwowymi (kolej, huty, górnictwo) to problemy przełomu stuleci, które dotykają kraje położone niegdyś po różnych stronach żelaznej kurtyny. Z upływem czasu ukazują Polskę i inne kraje postkomunistyczne jako mniej wyjątkowe niż to się wydaje na pierwszy rzut oka. W kwestii rolnictwa skala społeczna problemu w Polsce była oczywiście większa niż w innych krajach, ale istota kwestii rolnej i wiejskiej jest ta sama. Wzrost wydajności w rolnictwie i innych działach gospodarki powoduje zmniejszenie zatrudnienia w sektorze koncentrującym się przestrzennie na wsi, a demokratycznemu społeczeństwu trudno jest akceptować skalę migracji (z zawodu i z terenu) jaka byłaby logiczna konsekwencją tego faktu.

W kwestii skali interwencji państwa w gospodarkę oraz korupcji Polska wraz ze swymi sąsiadami plasuje się pomiędzy krajami OECD, chociaż jest wiele takich „dyscyplin”, w których jest ostatnia, a przedmiocie sprawności sądów wypada poza tą klasę państw (ok. 60 pozycja).

2         Punkt wyjścia – sytuacja 1989 i 1990 roku

2.1      Ogólna charakterystyka

 

Główne problemy punktu wyjścia to zarówno zjawiska łatwo zauważalne, w pewnym sensie doraźne, jak i problemy o wieloletnim horyzoncie czasowym. Zmiany w Polsce następowały po 44 latach ustroju opartego na systemie centralnego planowania i upaństwowienia praktycznie całego przemysłu. Prywatne usługi i handel były w tamtym czasie dopuszczone do prywatnej działalności w ograniczonym i ściśle reglamentowanym zakresie, podobnie jak rzemiosło. Pod koniec lat siedemdziesiątych władze komunistyczne zaczęły bardzo ostrożnie dopuszczać kapitał zagraniczny do inwestowania w Polsce, częściowo zwiększyły możliwości działania krajowej prywatnej inicjatywy, a także uroczyście - zmieniając konstytucję - zadeklarowały trwałość prywatnej własności w rolnictwie. We wszystkich tych działach gospodarki nadal stosowano jednak ścisłą i w dodatku niestabilną regulację. Prawne podstawy wolnej przedsiębiorczości zaczęto reaktywować pod koniec 1988 roku, ale gospodarka nadal pozostawała zamknięta na wpływy zewnętrzne, a funkcjonowanie rynku wewnętrznego pozostawało ograniczone. Doceniając walory prawa o działalności  gospodarczej z 1988 roku nie można zapominać, że w wielu kwestiach było ono papierowe, gdyż nadal nie było wolności dostępu do zewnętrznych rynków i do niektórych wciąż reglamentowanych t.zw. „deficytowych” materiałów, a brak wielu konkretnych regulacji (np prawa górniczego) w dziedzinach takich jak górnictwo, i tak uniemożliwiał podjęcie prywatnej aktywności ekonomicznej w tym obszarze.  Znaczna część cen pozostawała pod kontrolą. Funkcjonował system rozdziału i reglamentacji "dóbr deficytowych", to znaczy takich na które popyt pozostawał niezaspokojony w wyniku skrępowania mechanizmów rynkowych. Subwencjonowanie wielu towarów i usług - w tym zwłaszcza węgla, a co za tym idzie energii elektrycznej i cieplnej - w dużym zakresie eliminowały lub poważnie zniekształcały sygnały rynkowe. Pomimo zniesienia absolutnego monopolu państwa na eksport i import pozostawały one pod znaczną kontrolą poprzez system koncesji oraz reglamentację dostępu do dewiz. Także wielość kursów dewizowych oraz nieczytelny ekonomicznie system wymiany w obrębie obozu komunistycznego były czynnikami znoszącymi możliwość poprawnej oceny opłacalności wymiany międzynarodowej oraz oceny efektywności gospodarki krajowej. Nie zmienia to faktu, że w porównaniu do pozostałych krajów komunistycznych Polska posiadała największy sektor prywatny, a rolnictwo, tylko częściowo znacjonalizowane, pozostawało w zdecydowanej większości w rękach prywatnych. 

Rozkład gospodarki planowej był katalizatorem reform i znacznie je przyspieszał, a także zapewne zwiększał skłonność do ich skoncentrowania w czasie i odrzucenia drogi ewolucyjnej, ale też zwiększał trudności w stopniu nieznanym np w Czechosłowacji i na Węgrzech, gdzie jednak gospodarka do końca zachowywała równowagę, tyle że poniżej oczekiwanego poziomu. Także struktura PKB i zatrudnienia (odsetek przypadający na rolnictwo oraz udział handlu i usług) nie były tak atchaiczne jak w Polsce.

2.2      Brak równowagi rynkowej i finansowej.

Końcowy okres rządów komunistycznych zapisał się narastającą inflacją przy nierozwiązanych problemach równowagi rynkowej i wciąż obecnych symptomach "gospodarki braków". Ostatnią znaczącą decyzją ekonomiczną podjętą przez rząd Rakowskiego (ostatni rząd komunistyczny) było uwolnienie cen żywności i zniesienie pozostałości reglamentacji i rozdzielnictwa w tym - tradycyjnie newralgicznym - obszarze. Decyzja ta nie była jednak ubezpieczona stosowną polityką pieniężną co zaowocowało gwałtownym wzrostem inflacji - do kilkudziesięciu procent miesięcznie. Jesień 1989 roku charakteryzowała się także narastającym lawinowo deficytem budżetowym i pierwszymi objawami nadciągającej recesji.

Problemem społecznym jaki pozostawił po sobie system socjalistyczny jest napięcie pomiędzy oczekiwaniami społecznymi oraz gospodarczymi możliwościami.

Po pierwsze – w pierwszych latach działania państwa socjalistycznego nastąpił awans materialny i edukacyjny (mniejszy niż się na ogół sądzi) części ludności wiejskiej i pracowników przemysłu, który bynajmniej nie był skutkiem wyboru, czy raczej narzucenia, tego ustroju, gdyż podobne procesy zachodziły po uprzemysłowieniu w każdym kraju, ale korelacja w czasie pozostawia do dziś „dobre” wspomnienie. W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych zlikwidowano niektóre najbardziej absurdalne ograniczenia możliwości zarobkowych i jednocześnie sfinansowano kredytami część konsumpcji, które są finansowane właśnie teraz i będą  finansowane do 2024 roku. Zapewnia to jednak pamięć epoce Gierka jako „najlepszej dekadzie Polski” dla wielu pokoleń, a obciąża realnie lata od 1994 - 2024.

Po drugie – państwo realizowało (trochę na kredyt) model opiekuńczy - zapewniający stabilność poszczególnym pracownikom, ale ograniczający  indywidualną - spontaniczną inicjatywę nie tylko w upaństwowionym przemyśle, ale także w prywatnym sektorze rolnym, rzemieślniczym i usługowym. Ich działania były poddane administracyjnej regulacji, a otoczenie ekonomiczne wypełnione zmonopolizowanymi strukturami państwowymi i faktycznie kontrolowanymi przez państwo spółdzielniami. Dawało to ludziom z tak zwanej prywatnej inicjatywy byt w nieprzyjaznym otoczeniu administracyjnym, ale wolny od niespodzianek wywoływanych swobodną konkurencją.

Po trzecie – wprowadzono systemy  społeczne, np ubezpieczenia emerytalne dla grup innych niż pracownicy, dotychczas nimi nie objętych, w tym zwłaszcza dla rolników. Grupy te wcześniej nie płaciły składek. Ale wprowadzenie składek w przypadku największej grupy – rolników - okazało się politycznie niewykonalne.

Sytuacja ekonomiczna zdeterminowana była też faktem, że wzrost  gospodarczy lat pięćdziesiątych - a w mniejszym lecz widocznym stopniu także dekad następnych - został ukierunkowany na cele inwestycji związanych ze specyficznymi potrzebami obozu socjalistycznego (wojsko, wielkie inwestycje w przemyśle ciężkim, eksport do RWPG i trzeciego świata - o podobnym charakterze). Istotny jest więc nie tylko niedorozwój gospodarczy, ale zła struktura materialna gospodarki. Jest ona skutkiem takich właśnie zamówień oraz zmierzających do ich realizacji bezpośrednich dyrektyw. W regionach dawnego COPu przystosowanego zaraz po wojnie do produkcji wojskowej dla ZSRR starsi ludzie do dziś najlepiej wspominają czas wojny koreańskiej.

Było wyczuwalne od dawna, a obecnie staje się coraz bardziej  oczywiste,  że spora część przemysłu produkowała towary zbędne, dla których rynku zbytu nie ma i nie będzie. Wynika to ze zmniejszenia zapotrzebowania na sprzęt zbrojeniowy oraz wygaśnięcia pseudo - boomu inwestycyjnego w Polsce i w ZSRR, nad którym władze centralne, wbrew swej omnipotencji, pod koniec PRL już nie panowały. Składały się na niego inwestycje specyficzne, niepotrzebne normalnym społeczeństwom, w których na domiar  złego roboty  konstrukcyjno - budowlane zużywały 2/3 nakładów, a maszyny produkcyjne  1/3  -  odwrotnie  niż  w  normalnych  gospodarkach.  Czynnik ten nakłada się na zacofanie technologiczne i organizacyjne wywołane brakiem konkurencyjnej presji na przedsiębiorstwa. W odróżnieniu od Czechosłowacji i Węgier, które w ramach systemu nakazowego podjęły rozwój handlu i usług, w Polsce dysproporcja pomiędzy handlem i usługami, a przemysłem oraz niedostosowana do realnego popytu struktura przemysłu stanowiły poważny problem. Udział tych sektorów w tworzeniu dochodu narodowego był w Polsce niższy niż w krajach rynkowych o podobnym poziomie rozwoju. Stagnacyjny charakter systemu nakazowo - rozdzielczego w jego środkowej i końcowej fazie doprowadził do zahamowania wzrostu.

Pomimo zmniejszenia skali reglamentacji towarów (ograniczenia kartek, przydziałów, rozdzielnictwa) oraz próby zaprowadzenia równowagi popytu i podaży, ograniczenia dotacji itp widoczny był brak równowagi rynkowej. W odniesieniu do przedsiębiorstw nadal funkcjonowały mechanizmy rozdzielnictwa towarów, a na rynku konsumpcyjnym wciąż pojawiały się niedobory – braki, zwłaszcza paliw. Wciąż widoczny był kierunek oddziaływania charakterystyczny dla gospodarki niedoborów: to pracownik, producent, sprzedawca narzucał warunki pracodawcy, konsumentowi i nabywcy. Substytucja przy pomocy importu była ograniczona administracyjnie, a próby organizowania sprzedaży dewiz w drodze przetargu, także nie były w pełni otwarte, gdyż czynnikami przetargu obok proponowanej ceny nabycia dewiz były rozmaite parametry uznaniowe.

Gospodarka niedoborów (braków) jaka jest rezultatem socjalizmu miała też swoje „uroki”. Permanentne niedobory dawały bardzo silną pozycję pracownikom i producentom względem konsumentów. Pozycja kierownika sklepu mięsnego, taksówkarza (który wskazywał dokąd jest gotów jechać, a w stanie wojennym mógł żyć ze sprzedaży kartek na benzynę w ogóle nie jeżdżąc) i każdego kto cokolwiek wyprodukował była dobra. Nie musiał dbać o jakość, uprzejmość, terminowość. Prowadziło to do systematycznego pogarszania funkcjonalności i jakości wyrobów, zaniku pewnych tradycyjnych polskich towarów o dobrej marce, pogarszania organizacji pracy i wydajności, niskiego rzeczywistego czasu pracy i rozkładu – i tak słabego - etosu pracy.

Sztuczny system cen nie dawał żadnych przesłanek planowania w skali kraju – co już przestawało być potrzebne, ale też w skali budżetu, firmy, gospodarstwa domowego.

Duża redystrybucja budżetowa, wciąż spora skala dotacji do różnych towarów i usług prowadziły do zatracenia wiedzy o tym co ile naprawdę kosztuje i zapewne pogłębiły efekt szoku po przywróceniu relacji rynkowych.  Ruchy cen po urynkowieniu żywności były jednym z czynników stymulowania żywiołowego wzrostu cen i płac – pod koniec 1989 roku budżet korygowano trzykrotnie, a inflacja osiągnęła 50% miesięcznie, 600% w skali rocznej.

2.3      Załamanie RWPG

Osłabienie gospodarcze ZSRR oraz całego bloku komunistycznego było katalizatorem zmian politycznych, jednak jego skutki bezpośrednie były czynnikiem pogarszającym warunki, w których rozpoczynały się przemiany. Istotą wymiany – bo trudno mówić o handlu – Polski z ZSRR był import ropy i gazu po cenach nominalnie odpowiadających cenom światowym, przeliczonym po oficjalnym kursie z dolara na rubla. W zamian Polska eksportowała różne towary, co było przedmiotem umów międzyrządowych. Odbiorca w ZSRR nie miał wyboru co do kierunku zakupów. Czasami wprost nie był zainteresowany poprawą jakości. Szacowano że pozyskanie 1 rubla w tym trybie wymaga zaangażowania około 2000 ówczesnych zł. Pierwszy kurs dolara, który w RWPG-owskiej teorii miał wartość nieco poniżej 1 rb, ustanowiony w styczniu 1990 roku wynosił  9500 zł. W takiej sytuacji ceny surowców kształtowały się na poziomie 1/5 cen światowych. W dodatku funkcjonował mechanizm wprowadzania ich zmian z opóźnieniem. W 1990 roku ZSRR uznał – wbrew uzgodnieniom poczynionym na ostatniej sesji RWPG na której skłaniano się do stopniowego wychodzenia z barteru i rubla transferowego - że dalsza wymiana barterowa jest możliwa, ale nie dotyczy to gazu i ropy. Kraje RWPG miały odtąd kupować ją za dewizy. W przypadku Polski oznaczało to konieczność wydatkowania około 3 mld dolarów rocznie na zakup tych surowców (przy ok. 8 mld $ eksportu). W 1990 roku nałożyło  się to na wzrost cen spowodowany wojną z Irakiem.  Tak więc gospodarka musiała przeznaczać omal 40% dotychczasowego eksportu na zakupy realizowane do tej pory na innych zasadach. Równocześnie towary zbywane do ZSRR były opłacane w rublach, niewymienialnych i za które nie można było nabyć towarów zbywalnych na rynku krajowym. W tej sytuacji eksport do ZSRR szedł rozpędem, krajowe przedsiębiorstwa państwowe za wszelka cenę chciały wyekspediować towary, za które przedtem ZSRR płacił Polsce ropą i gazem, i robiły to. Teraz Rząd musiał martwić się jak im za nie zapłacić, nie otrzymując równoważnego i zbywalnego towaru do sprzedania na polskim rynku. Ten stan nie mógł trwać długo i eksport ten musiał ustać, gdyż oznaczał w praktyce subsydiowanie ZSRR.  Była to utrata około 100 tys. miejsc pracy (bezpośrednio). Gospodarka musiała wykonać wielki wysiłek eksportowy, jednak wkrótce ustały rozmaite przerwy w dostawach ropy z ZSRR (rzeczywiste lub pozorowane strajki, awarie itp). Splot tych wydarzeń jest natomiast do dzisiaj fałszywym „dowodem” zerwania handlu ze Wschodem z powodów rzekomo ideologicznych.

2.4      Pułapka demograficzna sytemu emerytalnego

Powszechność sytemu emerytalnego oraz sytuacja demograficzna jest okolicznością znaczącą dla polityki gospodarczej i zakresu redystrybucji produktu krajowego. Od dłuższego czasu w Polsce (podobnie jak w większości krajów Europy Zachodniej) proporcja pomiędzy liczbą osób opłacających składki do systemu emerytalno – rentowego, a liczbą rencistów i emerytów pogarsza się systematycznie. Od dłuższego czasu jest to mniej niż 2 : 1. Źródłem tych zmian jest kilka sumujących się czynników: stały wiek emerytalny, zwiększanie się czasu trwania życia i zmniejszanie się przyrostu naturalnego. Na stan systemu nakładają się trzy dodatkowe okoliczności: stosunkowo liczne grupy osób uprawnionych do przechodzenia na emeryturę wcześniej niż w wieku ustawowym, pomimo opłacania zwykłych składek; panująca przez długi okres - stopniowo ograniczana - łatwość uzyskania uprawnień rentowych oraz brak wpływów lub zmniejszone wpływy składkowe od osób zatrudnionych w „trudnych” sektorach – np w górnictwie. Część „wiejska” systemu emerytalno – rentowego z założenia finansowana jest ze składek tylko symbolicznie. Gdy tworzono ten system w latach 70. zakładano pokrycie składkami 1/3 wydatków, w praktyce jest to kilka procent, a ponad 90% stanowi obciążenie budżetu państwa.

2.5      Dług zewnętrzny

U progu przemian Polska nie obsługiwała długów. Jednym z zadań było podjęcie negocjacji z państwowymi oraz prywatnymi wierzycielami i doprowadzenie do anulowania części zadłużenia oraz podjęcie spłat. Brak wiarygodności finansowej państwa uniemożliwiał otrzymywanie kredytów oraz zagrażał bezpieczeństwo handlu, w zasadzie wykluczał poważniejszą współpracę międzynarodową w zakresie inwestycji.

 

2.6      Zacofanie

 

Po 44 latach praktyk socjalistycznych poziom życia stał się drastycznie niższy od poziomu życia w krajach które znajdowały się przed II wojną światową na analogicznym poziomie (Polska - Hiszpania, Czechosłowacja i Węgry - Austria). Produkt krajowy na mieszkańca jest w tych krajach dwu do czterokrotnie niższy niż w wymienionych odpowiednikach, których poziom w 1938 roku był zbliżony. Relacja pomiędzy Polską, a jej sąsiadem - Niemcami wynosi natomiast około 1 : 10. Kraje  postkomunistyczne były  wyjątkowo zapóźnione w konsumpcji indywidualnej. Natomiast ogólna sytuacja gospodarcza powoduje trudności w utrzymaniu konsumpcji zbiorowej na poziomie i w zakresie do jakiego przywykli ludzie.

 

Gospodarkę Polski cechowała niska konkurencyjność, słaba kultura zarzadzania, wydajność pracy na poziomie 20% gospodarki USA. Dystans do krajów Europy Zachodniej był historycznie bezprecedensowy, proporcja PKB na osobę była gorsza niż bezpośrednio przed I Wojną Światową dla w ogół biednych - dla zaborców peryferyjnych - terenach Polski czasu rozbiorów. Wymienione aspekty  warte są pewnej uwagi wobec powszechnej niewiedzy na temat wymiernych efektów socjalizmu.

Spektakularne aspekty kryzysu 1989/90 przyczyniły się zapewne do zgody wokół Planu Balcerowicza i wprowadzenia radykalnych zmian ekonomicznych. Takie działanie okazało się rozwiązaniem dobrym, lepszym od rozmaitych pomysłów na stopniowanie reform, którym uległy kraje bogatsze, w których socjalizm nie doznawał gwałtownej klęski, w których nie szalała inflacja, a gospodarka niedoborów była dokuczliwa, ale wciąż nie było widać katastrofy.

Jednak to, że początek reform to zarazem zażegnanie intensywnego kryzysu, przysłoniło nieco szerszą perspektywę: obraz zacofania i narastającego dystansu do Europy Zachodniej, które były skutkami PRLu w wymiarze ekonomicznym i szerzej cywilizacyjnym. Terapia szokowa przełomu 1989/1990 bywa więc postrzegana przez opinię publiczną raczej jako doraźny ruch - wyprowadzenie kraju z kryzysu, niż jako początek dłuższej pracy nad odrobieniem cywilizacyjnych zapóźnień. Równie wymowne są dane dotyczące struktury wytwarzania PKB i zatrudnienia.  Poniższy wykres ilustruje jeden z parametrów – zatrudnienie w rolnictwie. Łatwo zauważyć, że gdy załamał się trend wielkich inwestycji (na wykresie dane GUS o poziomie akumulacji dochodu narodowego) w połowie lat 70, nastąpiło zahamowanie stałej – trwającej także w okresie międzywojennym – tendencji zmniejszania zatrudnienia w rolnictwie w tempie około 1% rocznie i stabilizacja tego zatrudnienia na poziomie rzędu  30%. Tymczasem udział rolnictwa w wytwarzaniu PKB wynosił już tylko 7% (dziś ok. 4%). Rozmaite jawne i ukryte dotacje do rolnictwa i wsi ukrywały te dysproporcję i nie ujawniała się ona w poziomie dochodów rolników. Urynkowienie żywności spowodowało najpierw znaczne podwyżki cen, ale rychło doszło do rynkowej wyceny produkcji rolnej, która przy takiej wydajności, przyniosła spadek dochodów na wsi i do dziś trwające konflikty wokół rolnictwa.

Zróżnicowanie produktu krajowego brutto Polski, USA, Irlandii i krajów sąsiednich pokazuje skalę naszej gospodarki na tle tych krajów. PKB zależy oczywiście od liczby ludzi, czasu  i wydajności ich pracy. Od globalnego PKB zależy potencjał i znaczenie państwa oraz możliwość  rozwiązywania wielu kwestii, w tym np uzbrojenia, realizacji  wielkich przedsięwzięć w rodzaju programów kosmicznych itp.

 

PKB mld $ (gus)

 

Wielkość PKB charakteryzuje też siłę nabywczą rynku. W tym kontekście  warto zauważyć wielkość PKB Rosji. Nie powinno to nikogo zniechęcać do poszukiwania możliwości zbytu w Rosji polskich towarów, ale też warto uświadomić sobie realną skalę możliwości jaką rynek ten daje w porównaniu z krajami może mniejszymi, za to bogatszymi. O poziomie życia decyduje jednak PKB na osobę. Zwłaszcza możliwości  wyposażenia szpitali, sprowadzenia lekarstw, wyjazdów zagranicznych itp zależą od tego parametru.

 

 

 

PKB $/osobę (gus)

 

Mniej ściśle zależy od niego możliwość budowy dróg, gdyż tu istotnym jest także gęstość zaludnienia. PKB na osobę zależy wprost od rocznego czasu pracy i wydajności pracy. Jest to przybliżona, niepełna, ale najprostsza miara średniego efektu rocznej pracy każdego z nas, tego co ona jest warta gdy trzeba coś kupić po cenach jakie panują w świecie.

 

Faktyczne zróżnicowanie poziomu życia i jego jakość lepiej odzwierciedla  PKB na osobę mierzony siła nabywczą waluty w ocenianym kraju (co można kupić za 1 $ w danym kraju). Tak mierzony PKB w najbogatszych państwach ma więc wartość nieco niższą niż nominalny, a w krajach biedniejszych – istotnie wyższą. Dla Polski współczynnik ten powoduje – w przybliżeniu - podwojenie PKB.  Tak więc dopiero poniższy wykres pokazuje realną rozpiętość poziomu życia w Polsce, u naszych sąsiadów i w USA oraz Irlandii, a także skalę zmian w interesującej nas dekadzie. Widoczne są: ucieczka USA od Niemiec, imponujący wzrost w Irlandii, dobra dynamika w Polsce i zmniejszanie jej dystansu do bliskich nam krajów Europy Środkowej.

  

 

PKB mierzony siłą nabywczą - $/os (GUS)

 

PKB jest oczywiście czynnikiem decydującym o poziomie życia – zarówno konsumpcji indywidualnej, jak też jakości usług publicznych świadczonych przez państwo – od bezpieczeństwa, poprzez infrastrukturę, po opiekę społeczną. W biedniejszym kraju wiele usług i niektóre towary są tańsze, dlatego rozpiętość poziomu życia korygujemy siłą nabywczą pieniądza.

 

W debacie o jakości życia porusza się wiele jego aspektów innych niż produkt krajowy. Dostępność i jakość usług publicznych – zwłaszcza zdrowotnych i edukacji, poczucie bezpieczeństwa,  zakres wolności osobistej, mogą być rozmaite w krajach o podobnym PKB na osobę.  Na tym tle możliwych jest wiele porównań i czasami kwestionuje się przydatność PKB jako uniwersalnej miary. Jednak zakres możliwego wyboru dokonywanego przez społeczeństwo (lub władze okupacyjne, autorytarne czy totalitarne) będzie zawsze uzależniony od  warunków ekonomicznych, chociaż zarówno bogaci jak i biedniejsi mogą dokonywać wyborów lepszych lub gorszych co do organizacji życia społecznego i państwowego.  W praktyce jednak rozbieżności pomiędzy rankingami PKB, a innymi próbami szeregowania jakości życia są niewielkie.

 

3         Przemiany i ich skuteczność

3.1      Terapia szokowa

Tak zwykło się nazywać zasadnicze zmiany wprowadzone na przełomie 1989 i 1990 roku. Jesienią 1989 roku rząd Mazowieckiego dokonał dwu kolejnych zmian ustawy budżetowej oraz przygotował budżet na 1990 rok.

Wyeliminowana została większość subwencji podmiotowych (do firm) i przedmiotowych (do cen towarów i usług), radykalnie ograniczono wszelkie ulgi podatkowe. Nastąpiło też ujednolicenie stawek podatku dochodowego oraz podwyższenie podstawowej stawki podatku obrotowego. Jednak nadal pozostawały poza podatkiem obrotowym dobra podstawowe - żywność, część odzieży i środki produkcji dla rolnictwa. Podjęto przygotowanie wprowadzenia jednolitego podatku dochodowego od osób fizycznych, który wszedł w życie dopiero 1stycznia 1992 roku oraz podatku od wartości dodanej (VAT), który wprowadzony został latem 1993 roku zastępując wielofazowy podatek obrotowy.

Na początku 1990 roku wprowadzono wymienialność złotego z pewnymi ograniczeniami. Każda osoba prywatna i każda firma otrzymała prawo zakupu dewiz na zakup towarów i usług. Każdy eksporter został zobowiązany do odsprzedania bankowi uzyskanych dewiz. Dopuszczono obrót dewizami przez banki i kantory prywatne. Jednak w odróżnieniu od znanej w 1989 roku sytuacji w której kurs oficjalny pozostawał do prywatnego - teoretycznie nielegalnego (tak zwanego czarnorynkowego) w stosunku 1:4, różnice kursowe począwszy od stycznia 1990 roku pozostawały w granicach kilku, najwyżej kilkunastu procent. Osoby prywatne utrzymały prawo do posiadania kont dewizowych w kraju. Ograniczone natomiast pozostawały transfery dewizowe o charakterze inwestycyjnym. Od 1991 roku firmy zagraniczne uzyskały prawo transferu zysku pod warunkiem rozliczenia należności podatkowych. Dopiero pod koniec dekady wprowadzono praktycznie pełną wymienialność złotego i swobodę transferu z rzeczywiści nielicznymi wyjątkami.

W 1990 roku umocniono także pozycję Urzędu Antymonopolowego oraz wzmocniono konkurencję poprzez częściowe i ograniczone w czasie zawieszenie ceł. Konkurencja zagraniczna doprowadziła do zahamowania wzrostu cen, równocześnie spowodowała bardzo poważny wzrost importu i stała się przyczyną trudności wielu firm nie nawykłych do twardej walki konkurencyjnej.

Istotą programu - obok sanacji budżetu i deregulacji - była polityka pieniężna i dochodowa. Umocniony został mechanizm kontroli wzrostu płac - zaostrzone  działanie podatku od wzrostu wynagrodzeń - tak zwanego potocznie "popiwku". Jego istotą było obciążenie zysku przedsiębiorstwa w przypadku dokonania podwyżek  wynagrodzeń pracowników ponad ustalaną comiesięcznie procentową normę.  Norma ta ustalana była jako ułamek faktycznego przyrostu cen ogółu towarów i usług. W pierwszych miesiącach 1990 roku, a więc w okresie gwałtownego wzrostu cen w wyniku ich uwolnienia i zniesienia subwencji stosowano współczynnik 0.2., potem stosowany  był współczynnik 0.6, a w połowie dekady państwowa kontrola płac poza sferą budżetową została zasadniczo zlikwidowana, z tym że firmy korzystające z programów restrukturyzacyjnych muszą podporządkować się regułom zbliżonym do jednostek budżetowych.

W początkowym okresie nie udało się konsekwentnie stosować dodatniej stopy procentowej kredytu refinansowego NBP, dopiero w roku 1991 osiągnięte zostały w niektórych miesiącach minimalne dodatnie stopy procentowe. Generalnie jednak depozyt bankowy przestał być kojarzony ze stratą i skłonność do oszczędzania została - z wahaniami, ale przywrócona.

Przez kilkanaście miesięcy stosowano sztywny kurs dolara. Był to czynnik, zmniejszający inflację poprzez stabilizacje nominalnych cen surowców importowanych. W związku z trwającą równolegle inflacją cenową jego stosowanie powodowało spadek siły nabywczej dolara, co niewątpliwie przyczyniło się do umocnienia krajowego pieniądza i zmniejszyło zjawisko określane mianem "dolaryzacji gospodarki". Polegało ono na wycenianiu i stosowaniu w transakcjach oraz w celach oszczędnościowych  - legalnie lub nie - dolara zamiast waluty krajowej. "Kotwice" antyinflacyjnego programu ulegały stopniowemu uwalnianiu, po części w wyniku świadomych działań rządu, po części na skutek presji okoliczności - zwłaszcza roszczeń płacowych, niemożności redukcji świadczeń socjalnych oraz recesji prowadzącej do zwiększonego bezrobocia.

Skasowanie szeregu zamówień budżetowych, załamanie eksportu do ZSRR, NRD i innych członków byłego RWPG, znaczne - zwłaszcza w 1991 roku - urealnienie cen, ujawnienie faktycznych kosztów produkcji oraz ułatwienie importu zmniejsza szereg obciążeń gospodarki ale też generuje  nieodwracalną  recesję w wielu  przemysłach.  Wedle ówczesnych danych statystycznych, (korygowanych potem w wyniku ujednolicania metodologii) spadek produkcji wyniósł (w porównaniu z rokiem ubiegłym) w 1990 roku 24%, a w 1991 mniej, bo 12%. Jest znamienne, że w krajach które zastosowały inną terapię, nie wprowadzały zmian, a niekiedy po prostu ich system nie wymagał aż tak gruntownej przebudowy, skala spadku produkcji była podobna. Czechosłowacja rozpoczęła reformy później niż Polska i wybrała wariant mniej szokowy - w 1990 spadek wyniósł 4%, ale w 1991 aż 25%.  Węgry, które miały lepszą strukturę gospodarki, a częściowe reformy przeprowadzono już w okresie komunistycznym, zanotowały w 1990 roku spadek produkcji, który  wynosił 9%, a  w 1991 już 19%. Kraje które nie wprowadziły w roku 1990 poważniejszych zmian do swych systemów gospodarczych - Rumunia i Bułgaria doznały spadku produkcji w 1990 o 19% i 13%, a w 1991 o 14% i 22%.  Gdy uwzględnić okres dwuroczny i porównać produkcję 1991 i 1989 roku to spadek we wszystkich tych krajach rózni się niewiele - od 26% na Węgrzech, 27% w Czechosłowacji - a wiec krajach bogatszych, do 31% w Rumunii, 32% w Bułgarii oraz 33% w Polsce. Znamienne, że w Finlandii recesja wiąże się ze wzrostem bezrobocia z 5% do 13%, podczas gdy w Polsce następuje ujawnienie bezrobocia ukrytego oraz bezrobocie wywołane recesją, a jego wskaźnik jak na razie wynosił w porównywalnym okresie (przełom 1992/1993 roku) tylko 12%, chociaż wykazywało tendencję wzrostową. Przypadek Finlandii, a więc kraju o ugruntowanej gospodarce rynkowej ale silnie powiązanym gospodarczo z ZSRR, a także porównanie recesji w krajach byłego RWPG pokazuje, że zarówno w krajach wprowadzających reformy szybciej lub wolniej jak i w krajach w których były one niepotrzebne, wielkość recesji jest porównywalna. Zasadniczy wpływ na spadek produkcji wywierają nie tylko reformy antyinflacyjne, ale załamanie gospodarcze obozu komunistycznego, a wraz z nim eliminacja produkcji zbędnej w normalnych krajach i społeczeństwach, trudności w zbyciu na otwartym rynku produkcji przestarzałej i niskiej jakości lub zbyt kosztownej, wygaszenie gigantomanii inwestycyjnej oraz zbrojeń na miarę potrzeb ZSRR. Wewnętrzne trudności wywołane polityką antyinflacyjną są także istotne, ale nie można uważać całej recesji za cenę programu stabilizacyjnego, co sugerują krytycy rządów z początku lat 80. Czas wprowadzenia reform miał jednak swoje znaczenie i Polska - kraj który wprowadził je jako pierwszy - wyszła stosunkowo obronną ręka ze skutków kryzysu wywołanego załamaniem handlu z byłym ZSRR oraz wprowadzeniem jednostronnie rozliczeń wolnodewizowych za ropę i gaz (zasadnicza część importu Polski z Rosji) na przełomie 1990/1991 roku. W praktyce oznaczało to kilkakrotny wzrost realnej ceny paliw płynnych. Po tym szoku, który dotknął wszystkich członków byłej RWPG, recesja w Polsce była najmniejsza wśród wymienionych pięciu członków tej organizacji. W 1992 – a więc najwcześniej wśród krajów transformacji – poziom produkcji zaczął wzrastać. Wart też zauważyć, że czynnikiem wywołującym jednorazowy spadek produkcji był kres permanentnych braków i trudności zaopatrzeniowych, co pozwoliło zmniejszyć zapasy, których rozmiary wynikały z – sensownej w ówczesnych warunkach – zapobiegliwości przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.

 

3.2      Koniec ekonomii niedoboru

Zasadniczy efekt wprowadzonych reform - stłumienie inflacji - został osiągnięty później niż oczekiwano, co było zresztą przedmiotem kontrowersji – czy tempo uwalniania kotwic antyinflacyjnych nie było zbyt wysokie.  Uzyskany efekt jest jednak wymierny - ostatni kwartał 1989 roku charakteryzował się wzrostem cen towarów i usług konsumpcyjnych  wynoszącym od 17 do 54% miesięcznie. Styczeń 1990 roku po gwałtownym wycofaniu subsydiów i urealnieniu kursu dolara zamknął się 80% wzrostem cen, luty 24%, a począwszy od marca 1990 roku miesięczny wzrost cen wahał się od 0% (lipiec 1991) do 7.5% (kwiecień 1990) raz tylko osiągając rozmiar "dwucyfrowy" (13% w styczniu 1991 roku po kolejnych korekcyjnych podwyżkach cen). W styczniu 1990 roku ceny były 11 krotnie wyższe niż w styczniu 1989, a w styczniu 1991 w porównaniu do stycznia 1990 wzrosły o 94%, w styczniu 1992 w porównaniu do stycznia 1991 o 60%. Taki był punkt wyjścia do dzisiejszej kilkuprocentowej inflacji rocznej. Działo się to przy równoczesnym uwolnieniu zdecydowanej większości cen, trudności z egzekwowaniem kontroli płac oraz konieczności dokonywania świadomie wielu podwyżek cen związanych z likwidacją subsydiów, urealnieniem ceny dolara i przejściem na rozliczenia dolarowe w zakupie ropy i gazu z ZSRR.

Równowaga rynkowa została osiągnięta w pierwszych miesiącach 1990 roku, zniknęły kolejki do sklepów. Nie spełniły się rozmaite proroctwa o tym że braknie węgla, żywności, a nawet przysłowiowego sznurka  do snopowiązałek. Brak tego ostatniego w okresie żniw, był z braku możliwości krytykowania władz w poważniejszych sprawach, przez wiele lat stałym tematem kpin. Odnotowano też znaczący przyrost indywidualnej działalności gospodarczej, która błyskawicznie wypełniła lukę w handlu, stopniowo ogarnęła budownictwo, zwiększyła nieco zakres prywatnej działalności przemysłowej. Pod koniec 1991 roku sektor prywatny wytwarzał już więcej niż trzecią część całkowitego produktu krajowego, z tego 20% produkcji przemysłowej. Łącznie z rolnictwem i spółdzielczością, której niepubliczny charakter w polskich warunkach trzeba przyjmować z pewną ostrożnością,  pod koniec 1990 roku połowa ludności czynnej zawodowo pracowała w sektorze niepublicznym lub utrzymywała się z działalności prowadzonej na własny rachunek. Jest znamienne, że sektor niepubliczny w większości działów gospodarki zwiększył produkcję i zatrudnienie neutralizując - przynajmniej częściowo - recesję i grupowe zwolnienia w sektorze publicznym.

Ważnym efektem zmian wprowadzonych na początku 1990 roku był zdecydowany wzrost eksportu (o 13%) w tym roku i osiągniecie dodatniego salda handlu zagranicznego (ponad 3 mld dolarów). Niestety w 1991 roku eksport spadł o 3%, za to import zmniejszony o 18% w roku 1990 wzrósł ponownie o 37% w roku 1991. Kwestia równowagi bilansu handlowego w późniejszych latach była przedmiotem stałej kontrowersji co do właściwego kursu dolara. Do końca dekady problem nadwyżki importu na eksportem tworzył pokusę sterowania kursem, chociaż na ogół inne składniki bilansu płatniczego (inwestycje oraz usługi, a także transfery czyli w praktyce głównie zakupy indywidualne dokonywane przez obcokrajowców za dewizy wymieniane w kraju) równoważyły bilans handlowy.

Znamienne były korekty struktury dochodów. O ile rok 1990 był okresem spadku konsumpcji indywidualnej i zbiorowej, to w 1991 roku pomimo spadku produkcji nastąpił wzrost dochodów realnych o 3%. Tendencja przyrostu przeciętnych wynagrodzeń w tempie szybszym niż wzrost PKB trwa nadal i jest obecna także u progu kolejnej dekady.

Zaprzestanie subwencjonowania niektórych gałęzi przemysłu i ograniczenie dopłat budżetu do cen energii, nawozów, żywności itp. spowodowało ujawnienie - poprzez strukturę cen - prawdziwych kosztów wytwarzania towarów i usług. Jednym ze składników tych kosztów są opłaty za korzystanie ze środowiska. W tej sytuacji zmieniła się kalkulacja opłacalności, struktura zapotrzebowania - zwłaszcza na energię, nawozy sztuczne i różne wyroby energochłonne, a więc struktura produktu krajowego. Równolegle następuje kształtowanie struktury gospodarki poprzez realne potrzeby społeczne wyrażane poprzez mechanizm rynkowy. W rezultacie zmniejsza się rola przemysłu ciężkiego (także energetycznego), który był preferowany w gospodarce planowej. Jednocześnie rośnie rola innych przemysłów oraz usług - także handlu. Racjonalizuje się też zużycie nawozów w rolnictwie.

Z dzisiejszej perspektywy coraz trudniej przychodzi kwestionować rolę przedsiębiorczości prywatnej w nadaniu polskiej gospodarce początkowej dynamiki. Sektor prywatny pierwszy zaczął inwestować i generować nowe miejsca pracy. Małe firmy błyskawicznie skorygowały strukturę działową gospodarki, poprawiając zdecydowanie dostępność usług i handlu. Cała gospodarka dokonała gigantycznego wysiłku reorientując eksport na bardziej wymagające rynki zachodnie.

Wcześniej niż się można było spodziewać problemem zarządzania przestało być ciągłe poszukiwanie surowców i pracowników. Dyrekcje napotkały natomiast na nieznany im  dotychczas problem sprzedaży produkcji. Istotą zmiany było bowiem odwrócenie łańcucha zależności. W socjalizmie konsument stał w kolejce za towarem, handlowiec prosił producenta o dostawy, producent  walczył o przydział surowców i rozpaczliwie poszukiwał pracowników, którzy nie musieli przejmować się dyscypliną pracy, za to chętnie korzystali z możliwości „urwania się” z pracy, aby jako konsumenci postać w kolejkach i zdobyć coś dla rodziny. Brakowało wszystkiego z wyjątkiem pieniędzy.

 

Już po kilku miesiącach 1990 roku okazało się, że pracownik zaczyna szukać pracy, przedsiębiorstwo musi walczyć o rynek zbytu, a kierowniczka sklepu nie dostaje już łapówki i prezentu za to że odłożyła towar dla znajomych, a przeciwnie - jeżeli nie dba o obroty - może wywołać bankructwo i sklep przejmie ktoś, kto będzie ciężko harował, otwierając go wedle gustów klienta, a nie sprzedawcy. Dostęp do deficytowych dóbr przestaje być przywilejem. Taki układ jest warunkiem koniecznym efektywnej gospodarki, ale jego zaistnienie w krótkim czasie jest zmianą fundamentalną, z którą trudno jest się pogodzić ludziom biednym, dla których zaistniały nowe niebezpieczeństwa, wpływowym, którzy utracili przywileje i wielu innym którzy utracili skromną - jak kierowniczka sklepu - ale lukratywną cząstkę władzy.

Na uwagę zasługuje też stopniowy wzrost konkurencyjności międzynarodowej. Pomimo stale dużego volumenu Rosji w imporcie (gaz i ropa) już w pierwszych latach przemian udział w handlu międzynarodowym krajów Europy Zachodniej osiągnął około 2/3, w tym Niemiec 1/3. Obecnie 75% wymiany handlowej dotyczy krajów Unii Europejskiej.

3.3      Problemy finansowe i społeczne

 

Czynnikiem destabilizującym budżet w pierwszej połowie lat 90. był brak zgody co do sytemu indeksowania emerytur i rent. Mniej emocji wzbudzał równie istotny problem pułapki demograficznej w horyzoncie pierwszej i drugiej dekady XXI stulecia. Długi czas wysokość emerytur była taka, że przeciętne dochody przypadające na członka gospodarstwa domowego emerytów były wyższe niż w rodzinie pracowniczej lub rolniczej. Pomiędzy indeksacją cenową gwarantującą utrzymanie wartości realnych, a  płacową – zapewniająca uczestnictwo emerytów we wzroście poziomu życia na równi z osobami w wieku produkcyjnym - rozciągał się obszar corocznego przetargu politycznego.

Pod koniec dekady sytuacja ustabilizowała się – wykształcił się system mieszany zasadniczo cenowy, uwzględniający wzrost płac z niewielką wagą. Ponadto systematycznie wydłużano okres pracy stanowiący bazę ich obliczania dla poszczególnych osób, silniej uwzględnia się wysokość zarobków i płaconych składek.

Od roku 2000 rozpoczęło się wdrażanie reformy dzielącej system emerytalnych ubezpieczeń obowiązkowych na dwa filary – jeden oparty na kapitale społecznym, czyli tradycyjnej umowie międzypokoleniowej, drugi – na oszczędnościach w funduszach emerytalnych, które inwestują składki.  Obowiązkowo objęto nim osoby w wielu do 30 lat, dobrowolnie w wieku od 30 do 50 lat. Tak wiec pełne skutki reformy w postaci zgromadzonego kapitału oszczędności emerytalnych i zmniejszenia rozmiaru  dofinansowania emerytur przez budżet nastąpi około 2035 roku.

Jedynie system emerytur rolniczych pozostał zasadniczo niezmieniony i nadal ma charakter raczej renty państwowej dla starszych mieszkańców wsi niż ubezpieczenia społecznego. Nie do końca wyjaśnione są też kwestie związane z prawami różnych zawodów do wcześniejszych emerytur. Teoretycznie konsekwencją takich praw lub obyczaju powinny być wyższe składki, ale gdy skonfrontować to z faktem, że najpoważniejszą grupą są tu pracownicy kopalń, które nie płacą regularnie zwykłych składek, to widać skalę problemów które jeszcze do rozwiązania pozostały.

Poważnym zobowiązaniem zewnętrznym ciążącym nad gospodarką i budżetem są zobowiązania zaciągnięte u państwowych i komercyjnych wierzycieli,  głównie w latach 70, których spłaty poniechano w czasach PRL. Struktura wykorzystania tych kredytów  obejmowała zwiększenie konsumpcji dla złagodzenia napięć społecznych oraz inwestycje, zarówno trafne jak i chybione z punktu widzenia realnego rachunku ekonomicznego.  W pierwszej połowie lat 90. powiodło się wynegocjowanie redukcji długów klubu Paryskiego i Londyńskiego. Polska odzyskała wiarygodność kredytową i jednocześnie redukcję zadłużenia do około 50%. Tak zredukowane zadłużenie pozostaje jednak nadal poważnym obciążeniem. Do 2024 roku kilka miliardów $ rocznie budżet musi przeznaczać na spłatę zadłużenia. Jest to czasami omal 10% budżetu, 2 – 3% PKB.

Niezależnie od potężnych zobowiązań emerytalnych oraz zadłużenia zagranicznego, pomimo zmagań kolejnych ministrów finansów, zasadniczo nie udaje się doprowadzić do trwałego trendu pomniejszającego deficyt budżetowy i tym samym narastanie zadłużenia spowodowanego tym deficytem. Co prawda osłabła presja polityczna na finansowanie  deficytem różnych celów państwa, a obowiązująca od 1997 roku konstytucja wzmacnia pozycję Rządu uniemożliwiając zwiększanie deficytu budżetowego na etapie prac parlamentarnych, ale w XXI wiek wchodzimy z deficytem wyższym od 3% PKB. Jest to kryterium nieprzypadkowe, które przyjęła UE i słabym pocieszeniem są trudności z jego spełnieniem przez zamożne kraje UE.

Nie zostały też uregulowane problemy reprywatyzacji, których skala jest trudna do oszacowania. Ustawowe określenie zakresu reprywatyzacji pozwoliłoby oszacować przyszłe wydatki lub ubytki wpływów z tego tytułu. Jak na razie nie udało się doprowadzić do uchwalenia projektu spełniającego równocześnie kryterium zgodności z konstytucją i realnego finansowo.

Tak więc różne kategorie wieloletnich zobowiązań budżetu w powiązaniu z wysokim odsetkiem określonych ustawowo corocznych zobowiązań socjalnych i podobnych są nadal problemem polityki ekonomicznej, tym trudniejszym im wolniej rośnie PKB. Równocześnie nie pozwalają one na zmniejszenie obciążeń finansowych gospodarki – podatków i składek na ubezpieczenia, które stanowią istotny koszt przedsiębiorstw, w tym zwłaszcza pozapłacowy koszt pracy. Jest to ważny czynnik ograniczający, wraz ze stosunkowo wysokimi w relacji do PKB płacami, konkurencyjność gospodarki.

Nie zmienia to faktu, ze udział finansów publicznych w PKB który decyduje o sumarycznym obciążeniu podatkami i składkami udało się zmniejszyć z odsetka rzędu 50% pod koniec PRL do niewiele ponad 40% w połowie lat 90.

3.4      Prywatyzacja, zmiany strukturalne.

 

W 1990 roku Sejm uchwalił ustawę prywatyzacyjną. Pierwsze przedsiębiorstwa sprzedano w drodze publicznej oferty na przełomie 1990 i 1991 roku. Uruchomiona została giełda oraz uregulowane zasady zbywania i dzierżawienia mienia przedsiębiorstw państwowych. W 1991 roku dokonano także zasadniczej liberalizacji działania inwestorów zagranicznych w Polsce, czego dopełnia nowe prawo o działalności gospodarczej uchwalone pod koniec lat 90, które praktycznie eliminuje różnice w prawach do prowadzenia działalności gospodarczej pomiędzy obywatelami i firmami polskimi oraz zagranicznymi, pod warunkiem wzajemności. Procesu tego dopełnia proces dostosowawczy do integracji z UE.

Prywatyzacja objęła większość firm państwowych. Obok dokończenia  prywatyzacji szeregu mniejszych przedsiębiorstw państwowych otwarty pozostaje problem trudnych sektorów, które niegdyś dominowały, nadal stanowią własność państwa i rachunkowi ekonomicznemu poddają się z trudem, a jednocześnie odtworzyły swe wpływy polityczne z czasów PRL. Podstawowe koncepcje zmian strukturalnych w energetyce, przemyśle paliw płynnych, górnictwie i hutnictwie powstały w latach 1990/91, natomiast ich sprecyzowanie i realizacja jest bardzo zróżnicowana.

W przypadku górnictwa początkowo nastąpiła koncentracja na zmianie struktur podmiotowych, która zresztą okazała się nietrwała, oraz stopniowemu uwalnianiu cen i likwidacji dotacji przedmiotowych. W praktyce zdolność poszczególnych podmiotów – poza wyjątkami – do wprowadzania zmian okazała się nikła. Dopiero radykalny i kosztowny program wsparcia dla zwalnianych pracowników pozwolił poprawić wydajność, zmniejszyć liczbę oddziałów wydobywczych i przybliżyć wynik do zerowego, przy wciąż niespłaconym zadłużeniu. Pomimo wielu problemów, a także nadal obecnej - choć zdecydowanie zmniejszonej nadprodukcji, nieopłacalnego wydobycia i równoczesnego eksportu, trzeba docenić poprawę i raczej uznać opłacalność całej operacji.

Przykładem porażki nadziei na restrukturyzacje w ramach samorządnych przedsiębiorstw państwowych, jest hutnictwo. Program restrukturyzacji, który identyfikuje główne problemy i wskazuje sposoby postępowania jest znany od wiosny 1991 roku. Jednak w przypadku hutnictwa, polityka poszczególnych podmiotów - głównie dwu największych hut miała całkowicie partykularny charakter. Huty odrzuciły program, w pełni wykorzystały samodzielność przedsiębiorstw państwowych potwierdzoną i poszerzoną w 1990 roku. Dyrekcje i załogi większości hut upatrywały gwarancji na przyszłość w rozbudowie stalowni. W rezultacie Polskie hutnictwo wytwarza dziś sporo stali nisko przetworzonej, ma nowoczesne stalownie i wielkie zadłużenie, za to nie ma oferty w postaci produktów o wyższym stopniu przetworzenia i jakości. Nie skorzystało z rozwoju przemysłu samochodowego, który importuje większość stali z braku odpowiedniej oferty. Natomiast huty eksportują wyroby nisko przetworzone, na których z reguły nie da się zarobić. Nie udało się też uzgodnić programu prywatyzacji, co spowodowało jej odkładanie, aż nadeszły czasy gorszej koniunktury.

Jako cel zmian w elektroenergetyce i przemyśle petrochemicznym stawiano sobie między innymi demonopolizację i zwiększenie konkurencji. W obu przypadkach rezultaty są ograniczone. Długoterminowe kontrakty w elektroenergetyce oraz udaremnienie przez CPN podziału stacji benzynowych pomiędzy dwie rafinerie zneutralizowało zamiary rządu (niezmienne pomimo zmian politycznych).

Napływ inwestycji, a więc stopień wykorzystania przez naszą gospodarkę oszczędności innych krajów, uległ zdecydowanej poprawie. Inwestycje bezpośrednie w latach 1989 – 1999 w Polsce wyniosły 20 mld dolarów. W Czechach niespełna 14 mld, na Węgrzech niecałe 18 mld. Ale to mniejsze kraje. Na 1 mieszkańca wielkość inwestycji w latach 1989 – 1999 wygląda mniej optymistycznie. Oceniając więc generalne warunki dla inwestycji i rozwoju w Polsce trzeba jednak stwierdzić, że ich najbardziej realna ocena sumaryczna jaką jest dopływ kapitału liczony w kategoriach nowych inwestycji rzeczowych w kraju, ale w przeliczeniu na mieszkańca wypada – w porównaniu z Czechami i Węgrami – kiepsko.

3.5      Wzrost gospodarczy i poprawa wydajności

 

Wskazane wyżej działania oraz zaniechania przynosiły w pierwszej dekadzie zmian zasadniczo pozytywne rezultaty w zakresie kształtowania PKB i zmniejszania dystansu do krajów rozwiniętych pomimo pewnych zaniechań i niekonsekwencji.  PKB Polski kształtuje się obecnie na poziomie 39 % UE, czyli połowy poziomu biedniejszych krajów Unii (Grecji, Portugalii, Hiszpanii). Nastąpiło też zmniejszenie dystansu jaki dzielił Polskę od Czech i Węgier, które miały pod wieloma względami lepszy punkt startu do przemian. Jednak trend ten w pierwszych latach nowej dekady ustaje. Nastąpiła dość szybka zmiana struktury wytwarzania PKB. W krótkim czasie zbliżyła się ona do struktury znanej z krajów, które nie przechodziły eksperymentu socjalistycznego. Zmiana ta jest oczywiście tyleż naturalna i konieczna co trudna do szybkiego zaakceptowania przez pracowników.

 

Przyrost realnego PKB na osobę w wybranych krajach

Na podstawie danych EBOiR, maj 2000

Wykres pokazuje kilka elementarnych faktów:

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zmiany PKB - wbrew licznym krytykom – znalazły swój wyraz w zmianie obyczajów konsumpcyjnych i wyposażeniu gospodarstw domowych, czasu trwania życia, dostępu do edukacji, a więc także pozostających poza wąsko rozumianą ekonomią mierników jakości życia. Nie uchyla to rzecz jasna statystycznego – uśrednionego ich charakteru, który odzwierciedla wartości średnie. Skala nierówności w Polsce, a raczej jej porównanie z cywilizowanymi krajami jest przedmiotem kontrowersji. Zapewne patrząc przez pryzmat socjalistycznego egalitaryzmu oraz skrywania nierówności poprzez system różnych przywilejów nie wyrażanych w pieniądzu nierówności wzrosły i grupy społeczne o najniższych dochodach – zwłaszcza rzeczywiście bezrobotni, mieszkańcy wsi – właściciele niewielkich gospodarstw o nietowarowym charakterze oraz nisko kwalifikowani pracownicy uczestniczą we wzroście PKB w stopniu zdecydowanie poniżej średniej. 

 

4         Główny problemy – zatrudnienie

Podstawowym negatywnym zjawiskiem towarzyszącym przemianom jest bezrobocie, a więc wykluczenie znaczącej części społeczeństwa z uczestnictwa w życiu gospodarczym i różnicowanie poziomu życia, stosownie do perspektyw zatrudnienia. W kraju zmieniającym strukturę gospodarki wielkość bezrobocia jest bardzo wrażliwa na tempo wzrostu gospodarczego. Jest rzeczą oczywistą, że wydajność pracy powinna rosnąć. Dzięki temu tańsze i bardziej dostępne są samochody, mieszkania i wszelkie produkty, a także uzyskujemy lepszą konkurencyjność na rynkach międzynarodowych. Modernizacja gospodarki jest konieczna, a ruch niszczycieli maszyn przegrał już dawno. Gdyby można jakoś przetrwać bez poprawy wydajności to nie upadłby socjalizm.

Wzrost i zatrudnienie w przemyśle.

Dane GUS opracowane przez McKinsey Global Institute.

 

Jednak zdrowe procesy modernizacji mają swoje skutki. Całej dekadzie towarzyszył szybki wzrost w przemyśle. Skutki zmian własnościowych i strukturalnych, lepszej organizacji pracy oraz inwestycji wprowadzających nowe technologie owocowały około 9% wzrostem wydajności pracy w przemyśle. Jednak przyrost produkcji wynosił tylko 8%. Z roku na rok zmniejszało się zatrudnienie o około 1%. Dodajmy, że istotny jest nie tylko bilans zatrudnienia w całym przemyśle. Są przecież gałęzie przemysłu, które dokonały redukcji zatrudnienia znacznie większej, jak na przykład górnictwo. Redukcja ta i tak była nie dość dynamiczna, gdy spojrzeć na nią z punktu widzenia potrzeb wzrostu wydajności połączonej ze zmniejszaniem wydobycia, poniechaniem nieopłacalnego eksportu i doprowadzenia przemysłu wydobywczego do elementarnej sprawności ekonomicznej. Do tego dochodzi konieczny odpływ pracujących w rolnictwie, który w ostatnich pięciu latach wynosił około 6%. Jest on mniej widoczny, gdyż wielu ludzi pozostaje ze swymi gospodarstwami, chociaż osiągany przychód jest poniżej minimum socjalnego. Za to wzrost zatrudnienia w usługach wynosił około 5%.

Zatrudnienie  w gospodarce. Skala: USA w 1996 roku = 100.

 Analiza danych GUS przez McKinsey Global Institute

 

Dlatego cała gospodarka miała lepszą dynamikę. Średnio w całej gospodarce w latach 1992 – 1998 sytuacja była o tyle lepsza, że wydajność rosła o 5%, a PKB o 6%, a więc zatrudnienie rosło o 1%, bezrobocie zmniejszało się lub było stabilne, aż do czasu, gdy tempo wzrostu PKB obniżyło się do 5 i mniej procent. Zważywszy wchodzenie na rynek pracy wyżu demograficznego, ograniczanie bezrobocia byłoby zagwarantowane przy stałym wzroście 6 lub więcej procent. Jest to kolejny argument wskazujący na znaczenia tempa wzrostu – i to w długim horyzoncie czasowym – dla utrzymania równowagi społecznej. Problem możliwego wpływu polityki państwa na tempo wzrostu gopodarczego nie jest ani kwestią teoretyczną, ani przedmiotem ambicji liderów zmian, ale tyleż racji stanu, co warunkiem poziomu życia i pokoju wewnętrznego.

5        Czynniki wzrostu

5.1      Pytania fundamentalne

Czemu jedne narody, czasem wręcz pozbawione naturalnych bogactw, okazują się bogatsze, niż te, których ziemia zawiera wszystkie pierwiastki tablicy Mendelejewa - tak jak Szwajcarzy są bogatsi od Rosjan? Czemu produkt krajowy i średni poziom życia ludzi w dwu krajach - Argentynie i USA różnią dziś tak bardzo, skoro u progu stulecia były na podobnym poziomie rozwoju i to nie Argentyna, ale właśnie bogatsze dziś USA ponosiły koszty dwu wojen światowych? Próby poszukiwania odpowiedzi w religii okazały się - przynajmniej częściowo - zawodne. Nie mają monopolu na bogactwo protestanci. Katolicka Bawaria jest najbogatszym landem Niemiec, wzrost gospodarczy w katolickiej Irlandii był także godny pozazdroszczenia, a Japonia, Taiwan, Honkkong, czy Korea Północna nie są w ogóle krajami tradycji chrześcijańskiej.

Poszukiwania odpowiedzi w historii i teraźniejszości wskazują na fundamentalną rolę reguł współpracy pomiędzy ludźmi, wolności wymiany, swobody zawierania i pewności dotrzymywania umów. Stabilność i bezpieczeństwo - ludzi i ich oszczędności - są tym co decyduje o wyborze, gdzie zdeponować dorobek swój i przodków, ulokować kapitał, zbudować fabrykę lub założyć bank. Mieszkańcy takiego kraju znajdują dzięki temu lepszą pracę na miejscu. Poszukiwanie lepszej przyszłości nie skłania ich do emigracji. Państwo ma szansę robić dobrze to, co do niego należy - utrzymać sądy, policje i armię, rozwinąć edukację, budować drogi i  wreszcie pomóc tym, którzy są niezdolni do utrzymania się. Niepewność reguł gry, nietolerancja, brak szacunku dla przedsiębiorczości, oszczędności i dorobku, zbyt duże i zmienne podatki to prosta zachęta do eksportu kapitału i emigracji ludzi zdolnych lub przynajmniej skłonnych do ryzyka w imię lepszej przyszłości. Kapitał istniejący w punkcie wyjścia ma więc znaczenie względne. Można odrobić jego brak, ale także łatwo doprowadzić do jego zmniejszenia i utraty.

5.2      Teoria i praktyka konwergencji

Zgodnie z zasadą konwergencji kapitał powinien napływać do krajów uboższych, gdzie jest nadwyżka rąk do pracy i niedobór kapitału, a proporcje pomiędzy kapitałem i pracą w różnych krajach powinny wyrównywać się. Kraje o niskim poziomie PKB powinna więc cechować wyższa stopa wzrostu.

Powyższy i kolejny rysunek zaczerpnięto z: Michael Burda, Charles Wyplosz, Makroekonomia.

 

Analiza statystyczna nie potwierdza uniwersalnego działania tej zasady. Okazuje się ona zgodna z doświadczeniem dla krajów bogatszych (np w kręgu OECD), natomiast kraje uboższe znalazły się w pułapce ubóstwa – niskiemu PKB towarzyszy niska stopa wzrostu. Fenomen ten daje się wyjaśnić poprzez wprowadzenie do analizy obok kapitału, pracy i postępu technicznego składnika rozwoju kapitału ludzkiego a więc edukacji, szkolenia i doświadczenia nabywanego w trakcie pracy. Jeżeli tak, to kraje lub regiony uboższe, które albo zaniedbują edukację, albo w których pracownicy nie mają okazji nabyć doświadczenia i wykształcić obyczaju pracy, nie przyciągają kapitału, pomimo - jego teoretycznie tam właśnie - wysokiej produktywności. Spoglądając na problem bardziej praktycznie, można zauważyć, że przedsiębiorca jest generalnie zainteresowany niskimi kosztami pracy, ale jednak woli pracownika droższego, ale już wykwalifikowanego. Nie chce ponosić trudnych do oszacowania zawczasu kosztów adaptacji pracowników i ryzykować konsekwencji ich niskich kwalifikacji. W rezultacie obszary zacofane, bez tradycji przemysłowej, nawet przy pewnym wysiłku edukacyjnym, nie mają szans na inwestycje. Ludzie – którzy chcą i mają kwalifikacje - przenoszą się tam, gdzie łatwiej o pracę (migracja zarobkowa). Przeciętne kwalifikacje pracowników w regionach trudnych wcale nie rosną.

W przypadku Polski w pierwszej dekadzie przemian, można było uważać, że następuje konwergencja. U progu przemian Polska miała najniższy PKB wśród krajów grupy Wyszehradzkiej. Po upadku socjalizmu miała najpłytszą i najkrótszą recesję i osiągała systematycznie wyższą od Czech, Słowacji i Węgier stopę wzrostu. Zmniejszył się dystans pomiędzy UE i Polską, a także pomiędzy Czechami, Węgrami i Słowacją a Polską. W ostatnich dwu latach (2001 i 2002) jest inaczej. Pomimo nadal wyższego PKB na głowę, kraje te miały wyższe roczne stopy wzrostu, a dorobek Czech i Węgier w zakresie inwestycji bezpośrednich wyraża się dwu do trzykrotnie większą kwotą (na mieszkańca) niż w Polsce.

Do niedawna pozostawaliśmy poza pułapką – jak na stosunki światowe to oczywiście względnego – ubóstwa. Dziś już tak pewnej odpowiedzi udzielić nie można, a jeżeli spojrzeć na problem przez pryzmat regionalny, to odpowiedź jest jednoznacznie negatywna. W kilku regionach Polski utrwala się wysokie bezrobocie i niska stopa wzrostu. Dotyczy to części Pomorza i Pomorza Zachodniego (dawne Słupskie i Koszalińskie), Warmii i Mazur oraz Ziemi Lubuskiej, a więc terenów, w których niegdyś dominowały PGRy. W dodatku postępuje coraz większa centralizacja życia gospodarczego. Dynamika rozwoju poza stolicą jest wyraźnie słabsza. Metropolie polskie – poza Warszawą - nie stają się lokalnymi biegunami wzrostu. O ile można uznać, że procesy urbanizacyjne w Polsce są naturalne a nawet, że biegną wolniej niż można się tego było spodziewać, to pogłębianie się różnic wewnętrznych pomiędzy regionami i centralizacja są zjawiskami, które nie mogą pozostać bez reakcji.

 

 

 

 

  

ZA: Rzeczpospolita, 26-27 stycznia, B. Wyżnikiewicz


Oznacza to, że obok poprawy ogólnych warunków dla przedsiębiorców, nie można rezygnować z dodatkowych środków umożliwiających efektywne konkurowanie o kapitał i inwestycje bezpośrednie, a także polityki regionalnej, forsującej rozwój regionów popadających w zacofanie. Środków stosowanych równolegle z poprawą edukacji i szkoleniem. Kapitał spotyka się z pracą tworząc wzrost, ale dla polityki państwa nie jest obojętne, gdzie to spotkanie ma miejsce: w kraju czy zagranicą. Trudno jest też pogodzić się z istnieniem regionów, w których do tego spotkania dochodzi wyjątkowo rzadko.

5.3      Polityka wzrostu

Tak więc warunki konwergencji obejmują wiele kwestii, na ogół dosć oczywistych.

Najważniejszym czynnikiem wzrostu jest oczywiście zakres inicjatywy oraz swobody działania przedsiębiorcy. Nie chodzi tu tylko o uwarunkowania prawne - sferę regulacji, ale także kulturowe i społeczne - gotowość do usamodzielniania się. Polska nie jest już prymusem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej w skali obecności inicjatywy prywatnej. Na 1000 mieszkańców naszej części Europy przypada średnio 31 przedsiębiorstw. W Unii Europejskiej jest ich 41, w Polsce - 30. Tymczasem w Czechach, kraju w którym w erze socjalizmu sektor prywatny wytwarzał najniższy - poza ZSRR - odsetek produktu krajowego, wskaźnik ten wynosi ponad 68, a na Węgrzech omal 51. Nieznacznie wyprzedza nas Słowacja, Słowenia i Bułgaria. W dodatku Polskie firmy są raczej słabo doinwestowane, co oznacza między innymi, że właściciele wciąż nie maja warunków, nie potrafią albo nie chcą traktować swych przedsięwzięć bardziej długofalowo.

Reguły gry - ustalone  w systemie prawa - są czynnikiem bardzo istotnym, ale nie tylko one kształtują organizację wymiany towarów i usług, jakość pracy i pewność oszczędzania. Istotnym jest rzeczywiste funkcjonowanie prawa, w miarę powszechna jego znajomość i akceptacja oraz zdolność państwa do jego egzekwowania. W istocie Lazurowe Wybrzeże i Korsyka, podobnie jak Północne Włochy i Sycylia od dłuższego czasu pozostają pod rządami identycznego prawa, oraz leżą w tym samym obszarze celnym i walutowym, a rozpiętość ekonomiczna w obrębie każdej z tych par pozostaje znaczna i to pomimo wielu wysiłków polityczno - gopodarczych.

Po tych wstępnych zastrzeżeniach można i trzeba mówić o barierach prawnych i finansowych wzrostu gospodarczego w Polsce. Część z nich ma charakter wtórny, nie będzie ich łatwo usunąć bez usunięcia przyczyn pierwotnych. Na przykład: jak długo trwa wiara w omnipotencję państwa trudno ograniczać koncesje i zmniejszać podatki. Trzeba też pamiętać, że nie są to bariery wyłączne. Dla porządku wymienię też inne ważne bariery: 1) przeciętnie biorąc niski poziom wykształcenia, 2) stan infrastruktury, 3) struktura agrarna - ściślej wielkość zatrudnienia w rolnictwie, a także 4) za duży udział sektora publicznego w wytwarzaniu PKB (zaniedbanie prywatyzacji). Osobnym, a jeszcze gorszym problemem jest: 5) patronat polityczny nad różnymi sektorami lub firmami - niekoniecznie bezprawny. Daje on firmom parasol, który uwalnia od dbałości o organizację, obniżanie kosztów,  rynek i nabywcę, a skierowuje uwagę zarządzających na szukanie protekcji w zamian za pomoc politykom. To najgroźniejsza forma nieuczciwej konkurencji, która grozi italianizacją: korumpuje politykę i hamuje wzrost gospodarczy.

W związku z tym tematykę prawną należałoby rozpatrywać nie tylko poprzez pryzmat bezpośrednich przeszkód jakie konkretne regulacje stwarzają w rozwoju i efektywnym prowadzeniu przedsiębiorstw. Prawo ma bowiem wpływ na zakres uznaniowości decyzji  administracji rządowej i gminnej, a więc możliwość korupcji, a także na tempo działania administracji i przewidywalność jej decyzji.

W sytuacji gdy jakiekolwiek reformowanie finasów publicznych nie daje wielkiego pola manewru w zakresie obniżenia podatków uproszczenia systemowe (podatkowe i inne) oraz poparwa innych warunków nabierają jeszcze więskzego znaczenia.

Wobec wyczerpania rezerw prostych w reformowaniu kraju, coraz więskzego znaczenia nabiera okiełznanie  ekonomiczne trudnych sektrów – zwłaszcza górnictwa, hutnictwa, kolei i eneregetyki, które pochłaniaja znaczące środki budżetu i innych podmiotów gospodarczych (górnictwo, hutnictwo) lub uprawiają woluntaryzm inwetycyjny na skalę przypominajacą  stare „dobre czasy” epoki Gierka (do połowy lat 90. hutnictwo, nadal energetyka).

 

5.4      Edukacja

 

Wbrew jeszcze żywym mitom o dorobku edukacyjnym lat 1945 do 1989 liczba Polaków z wyższym wykształceniem w 1989 roku była bardzo niska - około 7% i wzrosła w ostatnich latach do 9%. W latach 1990 - 1999 szkoły wyższe zwiększały nabór na studia do wielkości przedtem w Polsce nieznanej. Jednak uczelnie wyczerpały rezerwy proste i wzrost ten ustał. Reformy niższych szczebli edukacji były odkładane, a w końcu gdy pojawiły się konkretne zmiany, zanim je wdrożono dochodzi do ich wycofywania (zwłaszcza zewnętrzna ocena szkoły poprzez egzaminy państwowe, ograniczenia liczby szkół zawodowych i techników kształcących w wąskich specjalnościach o wątpliwej przydatności na rynku pracy).

Tymczasem w dłuższym horyzoncie czasowym od kwalifikacji - także ogólnych - zależeć będzie rodzaj pracy lokowanej w Polsce a nade wszystko zdolność pracowników i przedsiębiorców do mobilności zawodowej koniecznej przy szybkich zmianach strukturalnych. Znany jest fakt, że najniżej kwalifikowani pracownicy zasilają szeregi bezrobotnych. Mniej znany jest fakt, że spośród osób prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek przed 1990 rokiem, drobni przedsiębiorcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym najczęściej padali ofiarą rosnącej konkurencji.

 

6         Perspektywa wzrostu gospodarczego w Polsce

 

Tempo wzrostu PKB ma dla Polski – jak już wielokrotnie wskazano – wymiar strategiczny.

Od tempa wzrostu PKB zależy, jak dotkliwym obciążeniem będzie dług zagraniczny, którego spłaty rozłożone są do 2024 roku oraz dług wewnętrzny a także czy Polska sprosta zobowiązaniom wobec emerytów obecnych i przyszłych. Jeżeli podwoimy PKB to procentowy udział, a więc realna dotkliwość dla budżetu każdego  rodzaju długu zmniejszy się, jeżeli wzrost będzie powolny lub zerowy, to długi będą ciężarem względnie większym, obciążą budżet i gospodarkę, spowodują, że wzrost będzie jeszcze mniejszy i pętla zaciśnie się.

Od tempa PKB zależy wreszcie wyrównanie różnic z Europą Zachodnią, odrobienie zapóźnień i usunięcie oczywistych napięć społecznym i politycznych, jakie towarzyszą sąsiedztwu krajów o znacząco różnym poziomie życia. Tak jak w przeszłości bliskiej i dalekiej niezdolność do przyswojenia zmian ustrojowych, nowych pomysłów na organizację współdziałania ludzi, była przyczyną narastania dystansu pomiędzy Polską a Zachodnia Europą, tak dzisiaj od utrzymania – ale w dłuższym horyzoncie czasowym – dobrego tempa wzrostu zależy, czy poziom dochodów i jakość życia właściwy średnim krajom Europy Zachodniej będzie perspektywą współczesnego pokolenia, nadzieją dla następnego, czy też niejasną perspektywą końca stulecia.

Wykres obrazuje tempo wyrównywania dystansu Polski do krajów UE przy teoretycznym założeniu że tempo wzrostu krajów UE to około 3% rocznie. Linia niebieska to średni PKB krajów UE, żółta – poziom krajów członkowskich o najniższym PKB. Łatwo zauważyć jak różne są perspektywy Polski (linie czerwone) zależnie od tempa wzrostu. Pierwszy wariant oznacza, że druga połowa XX wieku – czas PRL – był epizodem oddalającym ekonomicznie Polskę od Zachodu, a ostatnia dekada XX wieku początkiem powrotu do historycznej normalności, w której Polska nie była, co prawda najbogatszym krajem Europy, ale też jej dystans do czołówki mieścił się w przyzwoitych granicach. Ostatni wariant byłby pozagrobowym zwycięstwem Jałty w wymiarze przynajmniej ekonomicznym. Czas PRL okazałby się trwałym usunięciem Polski poza grono rozwiniętych krajów świata, a miniona dekada epizodem, który nie wywarł znaczącego wpływu na geografię gospodarczą Europy.